Ster. Urządzenie, które chyba najbardziej kojarzy nam się z dowodzeniem, kierowaniem... Jakże często bowiem, mówimy o trzymaniu steru władzy, o ręcznym sterowaniu, czy też mówimy o przejęciu steru. Rzadko zdajemy sobie sprawę, iż nie do końca chodzi tu bezpośrednio o ster, najczęściej mówimy tak, myśląc o kole sterowym, często jest one traktowane jako symbol władzy, dowodzenia, przywództwa.
Czym różni się koło sterowe ono od steru? Urządzenie sterowe to cały system od koła sterowego począwszy, a na płetwie sterowej skończywszy, który służy do tego by można było (przynajmniej teoretycznie) kontrolować kierunek płynięcia danej jednostki.
Tak więc chyba słusznie wiąże się je z dowodzeniem. Jednocześnie jednak, można się w tym wszystkim doszukać kilku innych analogi do niektórych instytucji państwowych czy firm. Jeśli bowiem szefa, prezesa, czy innego decydenta nazwiemy sternikiem danej firmy, to sprawa jest jasna. Firma, która można w tym momencie przyrównać do łódki jest przezeń dowodzona i wszyscy powinni wierzyć, że dzięki temu dowodzeniu uda się uniknąć życiowych raf, skał, mielizn itp.
Zapędzając się w swych porównaniach dalej dostrzegamy, że sternik dzierży rumpel, albo lepiej niech będzie to koło sterowe, które z jednej strony jest symbolem władzy, z drugiej strony daje poczucie kontroli sytuacji.
Póki co wszystko wygląda dobrze, ale…
Drewniane koło sterowe samo w sobie nie zmieni kierunku żeglugi, jest niczym kierownica w samochodzie, która musi być połączona z systemem jezdnym. Koło sterowe musi być połączone z płetwą sterową, która wychylając się zmienia pewien stan równowagi i dzięki powstającym niezrównoważonym siłom jacht skręca. To połączenie koła sterowego z płetwą sterową zapewnia nam układ tzw. sterociągów, które mogą być prętem, łańcuchem, linką ale może też pojawić się hydrauliczne połączenie. I to one bezpośrednio wpływają na ustawienie płetwy sterowej. Zatem patrząc na jacht, widzimy sternika, który budząc nasz podziw dumnie dzierży ster władzy w pewnych rękach i z dziarską miną kręci kołem sterowym. Widok budzi zaufanie i podziw dla sternika, który pracując rzeczonym kołem sprawnie zmienia kierunek płynięcia łodzi.
Często na zdjęciach stanowiących pamiątkę z wakacji taki widok uwieczniamy. Rzadko sobie zdajemy sprawę, że tak naprawdę całą robotę na „pierwszej linii frontu” wykonuje płetwa sterowa, która dzielnie zmaga się z żywiołem narażając się na jego ataki. Jednak nikt normalny nie powiesi sobie w gabinecie płetwy sterowej, bo po pierwsze najczęściej nic ona nikomu nie powie, a drewniane koło sterowe z mosiężną piastą budzi zdecydowanie pozytywne emocje, a po drugie nie wygląda ona specjalnie atrakcyjnie.
Tu także można zaobserwować pewne analogie, choć od razu mówię, że jeśli chodzi o aspekt funkcjonalny, to uważam, że przedstawiony układ ma szanse być skuteczny, o ile wszystko działa sprawnie. Analogie, o których myślę, dotyczą firmy, czy innego „tworu” opartego na podobnej zależności.
W dobrze funkcjonującej firmie laury spadają na sternika – szefa, choć gro roboty wykonują ludzie z „pierwszego szeregu”, jednak to sternik i ewentualnie „koło sterowe” są „podziwiani” mało, kto zdaje sobie sprawę z tych wszystkich interakcji i działań dokonywanych w cichości komórek, czy wydziałów danej instytucji.
Tak jak pisałem nie uważam, żeby taki układ był zły, pod jednym warunkiem, w momencie wpłynięcia na mieliznę też konsekwentnie trzeba przyznać, że wina także najczęściej jest po stronie tych, którzy kręcą sterem, choć zwykle po kontakcie z mielizną to ster jest urywany, albo przynajmniej uszkadzany…
Cóż sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą…